Od listopada będę wynajmowac mieszkanie, którego jestem współwłaścicielem z rodzicami. Jestem osoba samotną. Chciałam rozliczać się na postawie ryczałtu 8,5 %. Cały przychód z najmu będzie wpływał na moje konto. Wiem, że skoro rodzice również figurują w umowie podobno powinni się rozliczać z uzyskanego przychodu. Po to też, żeby odziedziczyć spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, nie trzeba w nim mieszkać. Tak więc w tak typowej sytuacji jak pańska, najpierw sąd stwierdzi – na wasz, czyli rodzeństwa wniosek – nabycie spadku. Możecie oczywiście także pójść do notariusza, by dokonać aktu poświadczenie dziedziczenia. Bo mieszkanie z rodzicami po ślubie to strzał w stopę już na wstępie. Złota zasada każdego młodego małżeństwa - od razu na swoje. Choćbyście mieli mieszkać w kawalerce, to wyjdzie Czy mieszkanie z rodzicami tesciami musi oznaczac problemy w malzenstwie Przez Gość gość, Sierpień 2, 2013 w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci Po ślubie zamieszkaliśmy w jego mieszkaniu, które dostał od swoich rodziców. Planowaliśmy budowę domu, ale póki co oszczędzaliśmy pieniądze. Nie sądziłam, że spotka nas taki los, dlatego z niczym się nie spieszyliśmy. canva.com. Teściowa chce zabrać mi mieszkanie. Teraz teściowa chce, żebym wylądowała na bruku. Jednych i drugich bardzo lubimy, po prostu mieszkają 60/40 km od nas. Wszyscy pracujemy i weekendy to nasz jedyny wolny czas, niekiedy po prostu chcemy pobyć w domu albo spotkać się z OUNuX. Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat Autor Wiadomość tomaszjerzypoczątkującyDołączył: 07 Lip 2011Posty: 1 Wysłany: Czw 7 Lip 2011, 23:19 Temat postu: To rodzice panny młodej organizują wesele? Dobry wieczór, wprawdzie wraz z moją narzeczoną jesteśmy bardzo młodymi ludźmi i wciąż zależnymi finansowo od naszych rodziców, jednak powoli myślimy o ślubie. Ostatnio moja matka wprawiła mnie w zakłopotanie, przywołując jakąś NORMĘ ZWYCZAJOWĄ mówiącą, że to ci, którzy wydają córkę, ponoszą koszty ślubu - tak jest i koniec (z natury nie ma węża w kieszeni, sądzę, że po prostu ktoś jej coś takiego kiedyś wpoił). Nie muszę mówić, że to pozwala wysnuć nieprzyjemną prognozę na przyszłość, jeżeli idzie o współpracę między rodzinami w przygotowaniu ceremonii... Mam w związku z tym kilka pytań. Co słyszeliście o takim zwyczaju? Wydaje mi się, że kiedyś mogło tak być. Czy ona funkcjonuje nadal (choćby w stosunkach wiejskich)? Czy można się na nią powoływać (może wciąż istnieje ale jako wymierająca)? Zależy mi na obiektywnej odpowiedzi, bo chcę się do tego dobrze ustosunkować, gdy będę stosował dyplomację Pozdrawiam, Tomek Powrót do góry agatttmoderatorDołączył: 17 Lut 2011Posty: 13577 Wysłany: Czw 7 Lip 2011, 23:24 Temat postu: Kiedyś było tak, że rodzina młodej płaciła za jedzenie na przyjęciu, rodzina młodego za wódkę, samochód. Nie pamiętam, ale chyba młody kupował (płacił) za sukienkę młodej. i cośtam jeszcze było. Ale to dawno i nieprawda, jakieś 15 lat temu tak się robiło, za czasów gdy wesela nie były tak drogie i organizowano je w darmowych remizach, ze znajomą kucharką itp. Wtedy może i koszt jedzenia równał się z kosztem wódki. Teraz różnica jest nieporównywalnie większa i chyba nikt się już w takie "tradycyjne" podziały nie Powrót do góry gothka152kandydatDołączył: 05 Lip 2011Posty: 46 Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 0:09 Temat postu: Również uważam to za przeżytek. Chyba mało którzy rodzice panny młodej mogliby pozwolić sobie na finansowanie standardowego wesela na 80-100 osób. My za swoje wesele płacimy sami (rodzice chcieli dołożyć ale odmówiliśmy) i każde płaci za swoich gości. Tak jest po prostu sprawiedliwie i nie uważam, żeby kogokolwiek to krzywdziło. Powrót do góry NutkaMisiomaniakDołączył: 04 Lip 2011Posty: 1145Skąd: Płock Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 6:51 Temat postu: gothka152 przez 5lat będzie w stanie uzbierać coś. U nas była poruszana taka kwestia. i w ostateczności cała impreza jest robiona mniej więcej wspólnie. PM dysponuje taką kwotą... Młoda taka... i z tego sklepie się całą uroczystość _________________ Powrót do góry ewelinka89moderatorDołączył: 09 Mar 2011Posty: 9831 Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 7:40 Temat postu: Pierwszy raz o czymś takim słyszę.. Niby dlaczego? To chyba opowiastka wymyślona przez rodziców pana młodego, żeby się wykpić z pomocy.. Jak już to słyszałam o 'podziałach' - że rodzice młodego kupują wódkę, a np. młodej płacą za 'talerzyk' i tak podzielone wszystko. W praktyce jeżeli rodzice płacą to zazwyczaj każdy za swoich gości a reszta po Powrót do góry martita8503guruDołączył: 29 Gru 2010Posty: 2092Skąd: okolice Krakowa Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 8:12 Temat postu: Ja też wiem, że tak się kiedyś robiło, ale teraz wszystko się uzgadnia wspólnie. Moi rodzice z rodzicami P ustalili, że kosztami dziela się po połowie ( chodzi o catering i alkohol, bo resztę rzeczy pacimy sami z Pitusiem) Mimo, ze my mamy mniejszą rodzinę ( od nas 45 osó od P praie 90) to koszty i tak sa podzielone po równo, zeby nie było później kłótni. Owszem moja mama powiedziłą mi, że gdyby miała pieniądze to byłaby w stanie zaplacić za wszystkich gości, ale tylko po to zebyśmy to my z Pitisiem czuli się bardzij komfortowo (moi rodzice mimo,ze placa to nie wtrącają się, a rodzice P najchętniej urządziliby drugie swoje wesele )_________________"[...] miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało" Powrót do góry 10 Sie 2009Posty: 4114 Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 10:06 Temat postu: Dawniej było coś takiego praktykowane szczególnie na wsiach,a z racji tego,że mieszkam na wsi to znam temat To prawda,że jak PM wydają za mąż to jej rodzice płacą większą część wesela. Ale podział jest taki,że kucharkę, jedzenie, salę i orkiestrę opłacają rodzice PM. Rodzice Pana Młodego,a właściwie to sam Pan Młody finansuje wódkę, napoje, obrączki, zapowiedzi i samochód (jeśli było go na coś takiego dawniej stać). Co do ubioru to każdy z młodych kupuje sobie je sam, z tym,że wiadomo Pan Młody kupuje kwiaty dla Pani Młodej i druhny.. Powrót do góry ewelinka89moderatorDołączył: 09 Mar 2011Posty: 9831 Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 10:24 Temat postu: Lady_S. napisał: Rodzice Pana Młodego,a właściwie to sam Pan Młody finansuje wódkę, napoje, obrączki, zapowiedzi i samochód (jeśli było go na coś takiego dawniej stać). Co do ubioru to każdy z młodych kupuje sobie je sam, z tym,że wiadomo Pan Młody kupuje kwiaty dla Pani Młodej i druhny.. Aha.. Czyli panna młoda spokojnie ponad 20 tysięcy, a młodego tylko kilka.. Powrót do góry agatttmoderatorDołączył: 17 Lut 2011Posty: 13577 Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 10:30 Temat postu: ewelinka89 napisał: Aha.. Czyli panna młoda spokojnie ponad 20 tysięcy, a młodego tylko kilka.. Heh. Ewelinko takie zwyczaje popularne były dawniej, wtedy były inne czasy. Nie zamawiało się sali z ceną 150-200 za osobę, tylko remizę we wsi. Kucharką była sąsiadka, czy jakaś znajoma. Produkty często pochodziły z własnych zasobów (mięso, warzywa, itp) i przyjęcie weselne nie wychodziło tak strasznie drogo jak teraz. Inne czasy P. młody płacił za alkohol, napoje, samochód, bukiety, księdza, zapowiedzi a w moich stronach też za strój pani młodej (nie wiem z jakiej racji ). Oczywiscie, że lepszym rozwiązaniem jest płacenie za własnych gości, ale kiedyś nie przeliczano w ten Powrót do góry ewelinka89moderatorDołączył: 09 Mar 2011Posty: 9831 Wysłany: Pią 8 Lip 2011, 10:37 Temat postu: agattt napisał: ewelinka89 napisał: Aha.. Czyli panna młoda spokojnie ponad 20 tysięcy, a młodego tylko kilka.. Heh. Ewelinko takie zwyczaje popularne były dawniej, wtedy były inne czasy. Nie zamawiało się sali z ceną 150-200 za osobę, tylko remizę we wsi. Kucharką była sąsiadka, czy jakaś znajoma. Produkty często pochodziły z własnych zasobów (mięso, warzywa, itp) i przyjęcie weselne nie wychodziło tak strasznie drogo jak teraz. Inne czasy P. młody płacił za alkohol, napoje, samochód, bukiety, księdza, zapowiedzi a w moich stronach też za strój pani młodej (nie wiem z jakiej racji ). Oczywiscie, że lepszym rozwiązaniem jest płacenie za własnych gości, ale kiedyś nie przeliczano w ten sposób. Chyba, że tak.. Wiem, że były jakieś podziały - właśnie w stylu alkohol to pan młody, ale nie myślałam, że tak rozbieżne w kosztach. No ale racja, teraz to już raczej nikt na to nie Powrót do góry Wyświetl posty z ostatnich: Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietach ZamknijStrona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki. Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group 28 odp. Strona 1 z 2 Odsłon wątku: 8940 18 lipca 2011 12:32 | ID: 591122 Drodzy familiowicze Chciałabym poznac Wasze zdanie tudzież doświadczenie na temat mieszkania z rodzicami jednago z małżonków. My z przyczyn finansowych zamieszkaliśmy 3 tygodnie temu z rodzicami męża na wsi. Nigdy byśmy sie na to nie zdecyowali gdybyśmy nie wiedzieli, że są to normalni ludzie z którymi można otwarcie rozmawiać. Jednakże nie zawsze tak jest, nie ukrywam, że mam również obawy. Jak to było z Wami? 18 lipca 2011 12:35 | ID: 591124 Ja wolałabym zostać ze swoimi rodzicami i mieszkać gdzie indziej niż mąż, niż gdybym miała żyć razem z jego rodzicami. Jego matka jest kobietą, która usiłuje kontrolować wszystko i wszystkich. Nie da się żyć z takim człowiekiem. 18 lipca 2011 12:35 | ID: 591125 My jeszcze przed slubem mieszkalismy osobno - nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami. Nie żebym miała złych teściów czy rodziców. Ale zarówno im jak i nam potrzebna jest intymność. 18 lipca 2011 12:41 | ID: 591136 Mama Tymka (2011-07-18 12:35:19)My jeszcze przed slubem mieszkalismy osobno - nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami. Nie żebym miała złych teściów czy rodziców. Ale zarówno im jak i nam potrzebna jest intymność. U nas było identycznie, jeszcze przed ślubem zamieszkaliśmy osobno. Teściowie są super jak się pojedzie do nich raz, czy dwa razy w tygodniu na kawkę :) I tu się powtórzę - Nie, żebym miała złych Teściów, czy Rodziców. 4 Alina63 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-01-2010 19:21. Posty: 18946 18 lipca 2011 12:56 | ID: 591153 z moją teściową wytrzymałam pół roku , ale było to najgorsze pół roku w moim zyciu ... 18 lipca 2011 13:16 | ID: 591164 czyli jak narazie jesteście na NIE.. w sumie rozumiem, u nas to też była ostatecznośc, ale na szczęście w planach mamy budowę i to tylko przejściowe. Zgadzam się z opienią, że małżeństwo powinno mieszkać samo. każdy ma swoje przyzwyczajenia, humory itp. Zdrowiej jest jak jest się osobno :) 18 lipca 2011 13:26 | ID: 591166 mieszkać z tesciami niejest takie straszne to zalezy jaki macie kąt czy pokoj z kuchnia to oki dobrze mniec oddzielna kuchnie robisz co chcesz gotowanie itp najwazniejsze zeby sie dogadywać z tesciami i odwrotnie.. 18 lipca 2011 13:32 | ID: 591174 no my właśnie jesteśmy w trakcie remontu, teściowie robią sobie oddzielną kuchnię żeby nikt nikomu w garnkach nie mieszał, ogolnie mają zdrowe podejscie do tego. jedyne wspolne to będzie łazienka. mam nadzieję że nie będzie tak źle jak wszyscy mowią, że może być:) może za jakiś czas podzielę się tu z Wami wiadomością, że mieszkac z teściami - to nie takie straszne :) 18 lipca 2011 13:50 | ID: 591183 emka1007 (2011-07-18 13:32:59)no my właśnie jesteśmy w trakcie remontu, teściowie robią sobie oddzielną kuchnię żeby nikt nikomu w garnkach nie mieszał, ogolnie mają zdrowe podejscie do tego. jedyne wspolne to będzie łazienka. mam nadzieję że nie będzie tak źle jak wszyscy mowią, że może być:) może za jakiś czas podzielę się tu z Wami wiadomością, że mieszkac z teściami - to nie takie straszne :) no to super. Mysle ,ze zle niebedzie :) 9 marthakd Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 06-01-2011 20:24. Posty: 3878 18 lipca 2011 14:30 | ID: 591200 ja jestem za tym zeby mieszkac osobno wiem cos o tym mieszkalam ztesciami 5 lat.... i teraz jestesmy osobno jest cudownie;D ale to zalezy z jakiki ludzmi bedziesz mieszkac ... 18 lipca 2011 14:45 | ID: 591205 Mieszkam z teściami w jednym domu, ale mamy dwa calkowicie niezależne mieszkania. Wspólną mamy pralnię i ogród. W związku z tym, że mamy osobne mieszkanie intymność mamy zapewnioną, choć tak mała odległość czasem mi przeszkadza. Są rzeczy, które chcielibyśmy zachować dla siebie a ze względu na bliskie sąsiedztwo czasem staje sie to niemożliwe. 18 lipca 2011 17:31 | ID: 591307 Mieszkam z teściami, ale oni mają parter domu a my piętro. Nie narzekam. 12 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 18 lipca 2011 18:00 | ID: 591337 Ja mieszkalam 23 lata z teściową. Z teściem krócej. I należy mi się medal za wytrwałość i odwagę. Dlatego dążyłam i popierałam Olę gdy ona zechciała wynająć mieszkanie. I teraz już jest dobrze. Chociaż nie było źle. Ale było ciasno i tłoczno. A rozwiązanie jakoś tak samo wyszło. Ola wynajęła mieszkanie piętro wyżej. I jest to idealna sytuacja. 18 lipca 2011 18:26 | ID: 591353 Ja mam złotą teściową (mąż jest jedynakiem), która oddałaby wiele i nam i naszym dzieciom ale mieszkanie razem... NIGDY! Wytrzymałam z nią pół roku... Wcześniej nasze relacje były rewelacyjne. Była mi bliższa niż matka a wszystko zmieniło się po ślubie... To był horror. Mijałyśmy się i chodziłyśmy złe na siebie za wszystko. Było wiele niedomówień i ogólnie męczące było i zarazem bardzo toksyczne mieszanie się jej w nasze życie... Brak intymności sprawiał, że dusiłam się jakbym miała klaustrofobię. Przepłakałam przez te pół roku więcej niż przez całe życie... Od kiedy mieszkamy oddzielnie i teściowa miesza się zdecydowanie mniej (choć perfekcyjnie umie manipulować uczuciami innych) jest przepięknie. Wreszcie czujemy, że żyjemy! To całkiem inny standard życia. Teraz odbudowuję relacje z teściową i nieźle nam idzie :) 14 basiula11 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 24-03-2011 08:52. Posty: 1876 18 lipca 2011 18:42 | ID: 591365 Ja też mam zlotą teściową jeżeli popisuje się przed obcymi jaka ona to jest super babcia. A tak to mieszkamy w jednym domu i jakoś sie tolerujemy chociaż czasem iskry lecą. 18 lipca 2011 19:42 | ID: 591406 18 lipca 2011 19:52 | ID: 591409 Z podobnych przyczyn przez niemal 3 lata mieszkałam z mama męża, jego babcią, wujkiem i bratem z rodzina. Bywało różnie... Ale... przeprowadzajac się w lutym tego roku do osobnego mieszkania odetchnęłam z ogromna ulgą... 18 lipca 2011 19:53 | ID: 591411 Ania_29 (2011-07-18 12:41:57) Mama Tymka (2011-07-18 12:35:19)My jeszcze przed slubem mieszkalismy osobno - nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami. Nie żebym miała złych teściów czy rodziców. Ale zarówno im jak i nam potrzebna jest intymność. U nas było identycznie, jeszcze przed ślubem zamieszkaliśmy osobno. Teściowie są super jak się pojedzie do nich raz, czy dwa razy w tygodniu na kawkę :) I tu się powtórzę - Nie, żebym miała złych Teściów, czy Rodziców. Ja też bardzo cenię sobie niezależność:) Ale gdybyśmy musieli, gdyby to była ostateczność- umiałabym się dogadać z teściami. Gorzej byłoby mieszkać z moimi rodzicami. Rodzice mojego męża są "prawdziwymi" ludźmi i kochanymi dziadkami- na dzień dzisiejszy niech tak zostanie- osobno;) 18 monaaa71 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 28-01-2009 08:46. Posty: 28735 18 lipca 2011 19:56 | ID: 591415 mieszkaliśmy z moimi rodzicami trzy lata. bywało różnie,ale nie narzekaliśmy. baaaaaardzo nam pomagali 18 lipca 2011 20:01 | ID: 591420 Emko - powiem tak: zawsze są plusy i minusy! Nie ulega wątpliwości, ze lepiej mieszkać samemu, ale bywaja sytaucje, kiedy tak trzeba i to rozwiązanie okazuje sie najlepsze... Ważne, by obie strony wykazywały się dobrą wolą, a nie będzie źle!:) 18 lipca 2011 21:05 | ID: 591456 Odp. na: #19Mama Julki (2011-07-18 20:01:19)Emko - powiem tak: zawsze są plusy i minusy! Nie ulega wątpliwości, ze lepiej mieszkać samemu, ale bywaja sytaucje, kiedy tak trzeba i to rozwiązanie okazuje sie najlepsze... Ważne, by obie strony wykazywały się dobrą wolą, a nie będzie źle!:) zgadzam się rozmowa i dobra wola może baaaardzo pomóc, najgorsze to nosić w sobie cos i udawać że jest o. na dluższą mete to może wykończyć Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2016-01-07 07:54 przez gala245. no trudna tu decyzja to fakt. Proponuję aby przy wspólnych świętach jak będziecie z obojga rodzicami postawic sprawę jasno aby nie było niedomówień. Jeśli to nie poskutkuje to powiedz że nie będzie wesela i ślubu i tyle. Powiedz że to jest wasze życie a nie matek ani innych a swoją drogą to wydaje mi się że ten twój przyszły mąż nie widzi w tym problemu mamusia jego wchodzi butami w związek a to nic dobrego. Zastanawiałaś się nad przyszłością Waszego związku? Nawet gdy wyjedziesz na drugi koniec Polski, decyzje twojej teściowej zawsze będą obecne w waszym swoją mamę i lepsze warunki mieszkaniowe. Jak najdalej od takiej teściowej. 5 km to nie daleko, a pomoc teściowej nie jest wskazana w takim wypadku. Trochę kiepsko, że narzeczony Cię w tym nie wspiera. W pierwszej kolejności musisz z nim obgadać sytuację, np. ustalić z kim konkretnie bierzesz ślub - z nim czy z teściową. U mnie była podobna sytuacja, mieszkanie w bloku z mamą męża lub mieszkanie z moja w domku jednorodzinnym, z własnym poddaszem. maz chcial u swojej, ja chcialam wynająć abyśmy mieszkali sami, w końcu stanęło na tym ze zamieszkalismy u mojej mamy, na pewno lepiej czuje się ja bo jestem bardziej u siebie, ale nadal jestem zdania ze małżeństwo powinno mieszkać samo bez mamy czy teściowej. Moja droga, ale Ty nie masz problemu z teściową, ale z narzeczonym. Bo pozwala swojej matce na decydowanie o wszystkich kwestiach Waszego życia, jest maminsynkiem i wcale tego nie zauważa. Ba, nawet mu z tym dobrze i oczekuje, że będziesz miała takie podejście jak on. Trudno jest mi doradzić co powinnaś zrobić, bo moim zdaniem najlepiej jest zamieszkać razem przed ślubem i dopiero mając staż pod jednym dachem decydować się na wspólne życie na zawsze. Pytanie czy taka opcja nie jest u Was możliwa? Czy nie dałoby rady zamieszkać razem przed ślubem? Co do mieszkania z teściową to w takim przypadku absolutnie bym się nie zgodziła. 5 km to żadne odległość, to tylko wymówka. Twój facet udaje, że chodzi mu o dojazd, bo tak naprawdę to on chce nadal mieszkać z mamusią. Nieodcięta pępowina, ot co Moja rada jest taka abyś w tej kwestii postawiła na swoim, czyli albo zamieszkacie z Twoją mamą, albo sami, albo wcale. Wiem, że to brutalnie brzmi, ale z wspólnego zamieszkania z teściową nie wyniknie nic dobrego. Powiem więcej: skoro Twój facet to taki maminsynek to nawet jak zamieszkacie u Twojej mamy to i tak mogą być nadal problemy, jeśli będzie pozwalał na takie manipulacje i wtrącanie. Kolejna rzecz z którą ja bym zrobiła porządek to decydowanie o weselu. Nie ma mowy, aby ktoś we wszystkim za mnie decydował. Co innego dobre chęci, chęć pomocy, a co innego decydowanie o każdej rzeczy zamiast Ciebie. Dziwię się, że do tej pory nie zrobiłaś z teściową porządku, ale nic straconego: możesz to zrobić teraz. Powiedz jej, że już Ci bardzo dużo pomogła, że zdecydowała o XXX* (*wymień listę jej decyzji) i o reszcie chcesz decydować sama. Nie odmawiając jej stanowczo od razu pozwoliłaś jej na takie panoszenie się. Grzecznie i stanowczo jej odmów, bo inaczej zawsze będzie Cię miała za słabą osóbkę, która jej ulega i z którą nie trzeba się liczyć. I przemyśl sobie czy aby na pewno Twój narzeczony to faktycznie Twoja wielka miłość... Jeśli płacicie za wszystko sami, powinnaś ustalić z narzeczonym, że to Wy o wszystkim decydujecie. W przypadku wątpliwości można prosić o rady. Jeśli płacą rodzice, ich kasa-ich decyzje. Ja bym sprawę postawiła jasno, lepsze warunki są u Twojej mamy. Tłoczenie się u jego rodziny jest w tym przypadku nielogiczne. Chyba że narzeczony jest w jakimś konflikcie z Twoją mamą? Załamałam się po przeczytaniu tego tematu. Dziewczyno, obudź się! I wybacz dosadność słów, ale masz CIAPĘ nie FACETA. Nie umie odciąć pępowiny? Zdanie mamusi jest ważniejsze niż przyszłej żony? To po co ci ktoś taki u twego boku? Ktoś, kto nie umie stanąć murem za tobą i twardo podziękować swojej matce za jakąkolwiek dalszą pomoc? Jakieś wymówki o odległości do pracy, no przecież to jest żałosne. Pewnie ma wyprane, ugotowane, podane pod nos i jest mu zwyczajnie wygodnie. Po co ci taki Piotruś Pan? I co będzie, jeśli zdecydujecie się na dziecko? Teściowa przesunie ci termin porodu, bo jej położna będzie niedyspozycyjna? W ogóle nie rozumiem też mieszkania z rodzicami po ślubie. Jeżeli nie macie warunków czy możliwości finansowych, to zwyczajnie wstrzymałabym się z tym ślubem, ale to tylko mój prywatny pogląd. Nie rozumiem jak można dać sobie tak wejść na głowę. To TWÓJ DZIEŃ,ty powinnaś decydować o wszystkim, bo ma być tak, jak ty to sobie WYMARZYŁAŚ. Nikt nie ma prawa dyktować ci wszystkich warunków i kropka. Jeśli tak dalej będzie, to może zaproponuj, żeby twój facet ożenił się z własną matką... Kochana miałam bardzo podobnie!!!Tak samo teściowa próbowała mi wszystko organizować,wybrała mi zaproszenia,miała obiekcje co do listy gości!!To była jedna wielka porażka!!!Byłam cierpliwa ale nadszedł dzień że właśnie narzeczonemu powiedziałam że jak tak dalej będzie to ślubu nie będzie!!!I do akcji wkroczył teść-zrobił jej wielką jazdę i siadła na tyłku!!Jeśli chodzi o kwestie mieszkania to od razu wiedziałam że ja z nią bym się nie zgodziła,u mnie jeszcze było dwóch braci więc...wynajęliśmy mieszkanie i...to były piękne czasy!!!Kochana nie daj się,ustaw wszystkich póki czas,bo potem teściowa na głowę Ci wejdzie i to ona będzie podejmowała wszystkie Wasze decyzje!Zrób porządek i twardo stój przy tym aby zamieszkać u Ciebie skoro nie ma możliwości wynajęcia mieszkania!!Powodzenia!!! Oj oj widzę tu teściową rodem z dowcipów Mogę tylko współczuć. Jeśli nie postawisz się teściowej to będzie coraz bardziej naginała granicę.... Jeśli się postawisz a Twój narzeczony nie to jeszcze gorzej bo nie będziesz miała nigdy w nim wsparcia w tym konflikcie. Tak jak radziła koleżanka wyżej - zastanów się nad przyszłością tego związku. Beznadziejna sytuacja, całe wesele ci zorganizowała teściowa więc niech sama żeni się ze swoim synkiem. Mam podobnie tylko z kamerzystą, tata mojego ugadał się ze znajomym (bez mojej wiedzy),że będzie u nas filmował wesele a jego żona robiła zdjęcia tylko szkoda,ze nikt nie zapytał mnie o zdanie i ten facet chyba ostatnio 10 lat temu kręcił jakieś wesele. Normalnie masakra. Może jeszcze uda mi się to odkręcić. Na szczęście resztę wybieram wszystko ja. Wyobrażam sobie jaka musisz być zła na to wszystko. Najlepiej powiedz narzeczonemu,że nie chcesz ślubu jak mamusia wam wszystko wybiera. A co do mieszkania to zostań u siebie. Cytatjustangel Moja droga, ale Ty nie masz problemu z teściową, ale z narzeczonym. Bo pozwala swojej matce na decydowanie o wszystkich kwestiach Waszego życia, jest maminsynkiem i wcale tego nie zauważa. Ba, nawet mu z tym dobrze i oczekuje, że będziesz miała takie podejście jak on. Trudno jest mi doradzić co powinnaś zrobić, bo moim zdaniem najlepiej jest zamieszkać razem przed ślubem i dopiero mając staż pod jednym dachem decydować się na wspólne życie na zawsze. Pytanie czy taka opcja nie jest u Was możliwa? Czy nie dałoby rady zamieszkać razem przed ślubem? Co do mieszkania z teściową to w takim przypadku absolutnie bym się nie zgodziła. 5 km to żadne odległość, to tylko wymówka. Twój facet udaje, że chodzi mu o dojazd, bo tak naprawdę to on chce nadal mieszkać z mamusią. Nieodcięta pępowina, ot co Moja rada jest taka abyś w tej kwestii postawiła na swoim, czyli albo zamieszkacie z Twoją mamą, albo sami, albo wcale. Wiem, że to brutalnie brzmi, ale z wspólnego zamieszkania z teściową nie wyniknie nic dobrego. Powiem więcej: skoro Twój facet to taki maminsynek to nawet jak zamieszkacie u Twojej mamy to i tak mogą być nadal problemy, jeśli będzie pozwalał na takie manipulacje i wtrącanie. Kolejna rzecz z którą ja bym zrobiła porządek to decydowanie o weselu. Nie ma mowy, aby ktoś we wszystkim za mnie decydował. Co innego dobre chęci, chęć pomocy, a co innego decydowanie o każdej rzeczy zamiast Ciebie. Dziwię się, że do tej pory nie zrobiłaś z teściową porządku, ale nic straconego: możesz to zrobić teraz. Powiedz jej, że już Ci bardzo dużo pomogła, że zdecydowała o XXX* (*wymień listę jej decyzji) i o reszcie chcesz decydować sama. Nie odmawiając jej stanowczo od razu pozwoliłaś jej na takie panoszenie się. Grzecznie i stanowczo jej odmów, bo inaczej zawsze będzie Cię miała za słabą osóbkę, która jej ulega i z którą nie trzeba się liczyć. I przemyśl sobie czy aby na pewno Twój narzeczony to faktycznie Twoja wielka miłość...Zgadzam się zupełnie z koleżanką .Autorko wątku ty masz problem z narzeczonym a nie z twój narzeczony był inny teściowa również byłaby zgadzaj się na mieszkanie tam .Raz ze względu na warunki mieszkaniowe dwa że wględu na to że synuś mamusi jest taki a nie się również z kolezanka co do ostatniego zdania, czy aby dobrze przemyslałąs swoją przyszłość z on nie myśli o twoim szczęściu teraz, to nie pomyśli i później,zastanow się nad całością. ja też uważam, że z rodzicami sie nie mieszka. Wtrącają się w Twoje sprawy, mówią co masz robić i to powoduje częste kłótnie. Rozmawiałam (a właściwie to znów kłóciłam) z narzeczonym na temat mieszkania. Ciągle wymyśla nowe "argumenty ZA" mieszkaniem ze swoimi rodzicami,tzn: mniejsza odległość do pracy,pomoc jego mamy przy dziecku w razie czego bo zrezygnuje z pracy i będzie się cały czas zajmować,rodzice nam pomogą bo będą opłacać rachunki i w ogóle we wszystkim nam pomogą. Powiedziałam mu,że ja nie chce żyć na czyjś rachunek i że jeśli chce stworzyć ze mną rodzinę to musi się zastanowić nad tym co mi proponuje, że nie pyta się mnie czy chciałabym,żeby w przyszłości dzieckiem zajmowała się jego mama tylko tak sobie sam wymyślił, a jeśli chodzi o odległość do pracy,że mu tak bardzo przeszkadza te kilka kilometrów więcej to mu dam na paliwo,żeby nie był stratny. Stwierdził,że JA! go nie kocham bo chce,żeby NAM było gorzej, bo u niego będzie nam lepiej. Powiedziałam,że lepiej to będzie miał on a nie ja i że widzę,że jemu taka sytuacja by pasowała-bo nic się nie zmieni a tylko będzie taka mała nie znacząca różnica, czyli żona. Dałam mu czas do zastanowienia się, to znaczy czy się przeprowadzi do mnie czy nie, bo jeśli nie to nie ma co organizować ślubu i wesela skoro nie możemy się dogadać właściwie w najważniejszej kwestii-mieszkania. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:16:08 Piszę do Was po małą poradę, może same opowiecie jak to było u Was, może byłyście w podobnej sytuacji. Tak więc po kolei: w tym roku biorę ślub a naszym największym marzeniem jest budowa własnego domku (działkę mamy), oczywiście różnie w życiu się układa itd ale nie będąc pesymistą zakładam, że po 5 latach udałoby nam się wprowadzić do własnego gniazdka. Do tego czasu będziemy mieszkać u mnie, gdzie tak naprawdę do naszej dyspozycji jest całe piętro, 2 pokoje, kuchnia i łazienka. Przemeblowalibyśmy sobie mój pokój na sypialnie i wyremontowaliśmy drugi jako taki salon-pokój dzienny. I tu pojawia się pytanie-czy warto na te kilka lat hmm może 4 a może 6 robić sobie własną kuchnię i łazienkę? Oczywiście nie byłaby jakoś super wykończona, dość małym kosztem, aby po prostu mieć swoją, trochę prywatności, na dole jest siostra i rodzice, na samym dole babcia. Z drugiej strony wiadomo że wszystko kosztuje i troche szkoda, bo ta kasa mogłaby być już na nowy dom, ale jednak chyba fajnie mieć swoją lodówkę i we dwójkę zjeść śniadanie, samemu gotować (choć mamy babcię która gotuje dla nas wszytskich z wielką przyjemnością bo to jest jej jedyne zajęcie i wiem, że te obiady mogłabym jeść z reszta rodziny, musiałabym jednak w nich czasem pomagać, a tak mogłabym się odciąć w swojej kuchni i robić wszystko po swojemu). Zakładając jest to te pare lat, ale jednak ważnych, młode małżeństwo, pewnie dziecko. Jak to było u Was? Mieszkacie z rodzicami/teściami? Nie przeszkadza Wam wspólna łazienka i kuchnia? Zanim wybudowaliście swój dom/kupiliście mieszkanie zbieraliście kase tylko na to czy szły także fundusze na wynajem/remont itp? Z góry dziękuję za odpowiedzi Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:21:00 Mieszkałam. Bardzo przeszkadzało. O niczym tak nie marzyłam, jak o własnej kuchni i łazience. Wtedy mogłabym tak mieszkać. Niestety, 2 rodziny w jednej kuchni, to o jedną za dużo. Ja bym nawet najniższym kosztem zrobiła własną. Zobaczysz jaki będziesz mieć komfort, psychiczny przede wszystkim. W sumie to tez zależy od rodziny, od stosunków w niej panujących, ale jednak jestem tego zdania, że po ślubie z daleka od mamusi czy teściowej, od ich kuchni tym bardziej Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:21:20 Mieszkamy z mężem z moimi rodzicami (zakładam max 3 lata) i ani myślę o własnej kuchni. Moja mama gotuje dla wszystkich i nie widzę problemu. A skoro ty masz babcię dla której gotowanie to przyjemność to powinnaś się jeszcze bardziej cieszyć. Śniadanie zawsze możesz zrobić sama i przynieść mężowi na górę do salony by we dwójkę zjeść. A pieniążki 'z kuchni' warto odłożyć na dom. Takie moje zdanie i ja bym tak zrobiła. Ba, nawet tak robię bo składamy z mężem pieniądze. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:21:31 ja byl wlozyla troche gotowki i mialbym swiety spokoj. robisz co chcesz i juz. a na obiadek do rodzicow zawsse mozesz iść Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:21:36 Z doświadczenia napiszę tak: "ciasne, ale własne". Zadna wspolna kuchnia, żadna wspolna łazienka. Z rodzina najlepiej na zdjęciu. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:23:14 My mamy mieszkanie ale jak narazie a mieszkamy u mojego męża wmieszkaniu które "odziedziczył" po babci i mimo że jest to mieszkanie spółdzielcze to całe mieszkanie wyremontowaliśmy po mimo tego że za kilka lat będziemy mieszkać w mieszkaniu właśnościowym. Ja na Toim miejscu bym zrobiła te kuchnie i łazienke skoro bedziecie po ślubie to prywatność się wam należy a nie wierze że przy takiej liczbie domowników mogli byście pozwolić sobie na prywatność. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:24:08 Kupując sprzęty do łazienki, czy kuchni typu lodówka, pralka, kuchenka, kupujesz chyba z myślą, że posłużą dłużej niż 4-6 lat? Kup dobre sprzęty, tak abyście mogli przenieś je później do własnego domu. Na meble kuchenne nie warto wydawać majątku, więc z tym się ograniczcie i nie kupujcie mega wypasionej ścianki mebli, bo w nowym domu będziesz pewnie chciała wszystko urządzić inaczej Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:26:56 Zgadzam się z kaaaami - jeśli stać Was już teraz na sprzęt, to warto uwić sobie własne gniazdko, poczuć to małżeństwo. ;-) Prywatność, to jednak prywatność. Jak zapatruje się na twój wybranek? Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:29:47 CytatAlladynM Zgadzam się z kaaaami - jeśli stać Was już teraz na sprzęt, to warto uwić sobie własne gniazdko, poczuć to małżeństwo. ;-) Prywatność, to jednak prywatność. Jak zapatruje się na twój wybranek? Szczerze mówiąc tak jak i ja- chce ale są te wątpliwości finansowe, z jednej strony to tylko pare lat a z drugiej aż Dlatego tu piszę, czasem warto poczytać postronnych opinii Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:29:53 Tylko i wyłącznie własna kuchnia i łazienka! Mieszkałam jakiś czas z teściami i prawie się z mężem rozwiodłam przez to. Codziennie jakieś nieporozumienia,teściowa narzucała co mamy jeść,czego nie,jak gotować itp. Ja chciałam sobie gotować sama,to co z mężem lubimy.. Wspominam to jako jeden wielki koszmar. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:30:12 ja też wolałabym swoją kuchnię i łazienkę. Nikt do nikogo się nie wtrąca Jak napisałaś, niedrogim kosztem, ale jednak swoje Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:31:24 Dokładnie, sprzęty zabierzecie do wybudowanego domu, a na szafki nie przeznaczajcie zbyt dużo pieniędzy.. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:35:31 Zawsze swobodniej razem, we dwójkę. Na obiadek babcia na pewno zawsze zaprosi, będzie blisko, więc to jest plus i komfort, ale wiadomo, jak jest z rodziną - raz lepiej, raz gorzej. Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:37:48 Cytatkaaaami Kupując sprzęty do łazienki, czy kuchni typu lodówka, pralka, kuchenka, kupujesz chyba z myślą, że posłużą dłużej niż 4-6 lat? Kup dobre sprzęty, tak abyście mogli przenieś je później do własnego domu. Na meble kuchenne nie warto wydawać majątku, więc z tym się ograniczcie i nie kupujcie mega wypasionej ścianki mebli, bo w nowym domu będziesz pewnie chciała wszystko urządzić inaczej Mieszkanie po ślubie 04 sty 2013 - 15:38:21 Mieszkam NIESTETY z teściami, ale mamy osobno łazienkę i kuchnię, jakbym miała z nimi je dzielić to chyba po tygodniu bym się wyprowadziła. Pierwsze 2 miesiące po ślubie jedliśmy u tesciowej na dole bo nie mielismy jeszcze kuchi ,czekaliśmy na meble i to chyba 2 najgorsze miesiące mojego życia,wtrącała sie do tego co mam jeść, paranoja po prostu;/ nasza kuchnia według niej miała być tylko NA POKAZ jak to nazwała i mielismy jesc caly czas u niej, była bardzo zła jak jej powiedziałam że się na to nie zgadzam. Nie wiem jakie masz stosunki z rodziną jak wam sie układa, myślę że dużo od tego zależy, jak jest ok to może się przemęczysz te parę lat?Inaczej z rodzicami a inaczej z teściami,ja myślę ze z rodzicami bym dała rade ale z teściową -never ;/ Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Co sądzicie o mieszkaniu po ślubie z teściami? Niedługo bierzemy ślub i stajemy przed dylematem gdzie zamieszkać później. Teraz wynajmujemy kawalerkę, która kosztuje nasz około 1000 zł miesięcznie. Po ślubie mamy opcję zamieszkać u moich rodziców w domu. Dodam, że rodzice mają duży dom i mielibyśmy do dyspozycji całe piętro z osobną łazienką i kuchnią. Drugą opcją jest dalsze wynajmowanie, co średnio nam się uśmiecha, bo wiadomo - cały czas ładowanie do cudzej kieszeni. Trzecia możliwość to kredyt i coś swojego. Cały czas dyskutujemy na ten temat, bo wiadomo - wolelibyśmy coś swojego, ale marzy nam się mały domek, a nie mieszkanie - a jak wiadomo to już trochę większy koszt. Do tego nie jesteśmy do końca zdecydowani, czy zostać w mieście, w którym studiowaliśmy (tu mieszkamy i pracujemy teraz) czy przenieść się w moje rodzinne strony, gdzie są dużo większe perspektywy co do pracy. Nie uśmiecha nam się też ładować teraz 250 tys na mieszkanie, skoro w perspektywie marzy nam się domek. Rozsądek podpowiada, żeby zdecydować się na czasowe mieszkanie z rodzicami, bo zaoszczędzimy dużo (oczywiście wchodzi w grę wyłącznie mieszkanie na równych prawach z rodzicami, tzn. składanie się na rachunki) i za jakiś czas będziemy mogli pomyśleć o domku. Z drugie strony, mimo że mam dobry kontakt z rodzicami to boję się co to będzie jak razem zamieszkamy. No i przeraża mnie to, że nie będziemy mieli całkowitej swobody, np. nie pochodzimy nago Jestem ciekawa Waszej opinii Wiem, że decyzję i tak będziemy musieli podjąć sami, ale dobrze posłuchać, co o naszej sytuacji sądzą inni

mieszkanie z rodzicami po ślubie forum